Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy "pokochaliśmy" drożyznę? Kilka słów o cenach do przemyślenia przed majówką i wakacjami

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Czy "pokochaliśmy" drożyznę? Kilka słów o cenach do przemyślenia przed majówką i wakacjami
Czy "pokochaliśmy" drożyznę? Kilka słów o cenach do przemyślenia przed majówką i wakacjami 123rf
Przychody przedsiębiorstw gastronomicznych czy oferujących zakwaterowanie rosły szybciej niż koszty. A mimo to, udało się przekonać klientów, że wygórowane ceny to konieczność. I jako konsumenci akceptujemy tę sytuację.

W lutym spadała inflacja. Jej podstawowy wskaźnik wyniósł 2,8% i był najniższy od wielu miesięcy. Tymczasem na rynku mamy do czynienia ze zjawiskiem zaskakującym. Polacy i szerzej, Europejczycy przyzwyczaili się do podwyżek. I może zawarte w tytule słowo "pokochaliśmy" jest nieco na wyrost, to nasz stosunek do drożyzny jest zaskakujący.

W Europie trwa dyskusja czy politykę cenową ogarnęła "greedflacja". To zgrabne połączenie dwóch słów, a mianowicie inflacji oraz angielskiego "greed" czyli "chciwość". Inflacja spowodowana chciwością, to postawa producentów i handlowców, którzy niepewność wywołaną najpierw pandemią COVID-19, a teraz światowymi niepokojami (wojna na Ukrainie, konflikt na Bliskim Wschodzie, ataki na szlakach morskich) wykorzystują do osiągania ponadstandardowych zysków. Ciekawy raport na ten temat przygotowała firma Intrum („European Consumer Payment Report 2023”). Jak wynika z badań, aż 67% ankietowanych Europejczyków potępia nadmiarowe windowanie cen. A jednak po cichu godzimy się płacić za towary i usługi więcej.

- Podnoszenie cen stało się swego rodzaju normą od czasu pandemii, która oswoiła nas z rosnącymi kosztami utrzymania – ocenia Piotr Szymański, ekspert Intrum.

Część komentatorów krytykuje pojęcie "greedflacji". Podkreślają oni, że przez ostatnie lata firmy realnie działały w warunkach niepewności. Rosnące ceny energii, niepewność dostaw. Wskazują oni, że wyższe ceny i rosnące marże nie wynikają z chciwości, ale np. z chęci zwiększenia zapasów, zagwarantowania stałej produkcji, inwestycji. A to wszystko kosztuje i to dużo.

Jednak jest faktem, że wszystkie problemy producenci i handlowcy przedstawiali jako dramat. O przezwyciężaniu problemów, mówiono znacznie rzadziej. Gdy ceny energii i gazu rosły – temat był na czołówkach mediów. Gdy rynek ustabilizował się na niższym poziomie – nikt tego nie przedstawiał równie szeroko, jak podwyżek. Przy takim przekazie medialnym wzrosty cen stały się bardziej akceptowalne przez konsumentów. Efekty widać analizując ceny - przychody przedsiębiorstw gastronomicznych czy oferujących zakwaterowanie rosły szybciej niż koszty (odpowiednio 40 i 34%). Co więcej, na rynkach mogło dojść wręcz do "niepisanej zmowy". Aż 43% ankietowanych przedsiębiorców przyznało, że zmiany cennika są efektem... ruchów cenowych konkurencji, a co 5. firma podejmuje decyzje o zmianach ze względu na przyzwolenie społeczne.

Pokornie płacimy więc więcej, choć wg wspomnianego raportu Intrum, aż 67% respondentów mówi, że przestałoby wydawać pieniądze w firmach, które stosują praktyki podpadające pod greedflację. Gdyby zatem klienci faktycznie monitorowali ceny, nadmierna chciwość nie przynosiłaby zysków. Tyle teorii, bo na razie rosnące ceny mają się dobrze. Niestety.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy "pokochaliśmy" drożyznę? Kilka słów o cenach do przemyślenia przed majówką i wakacjami - Dziennik Bałtycki

Wróć na mielec.naszemiasto.pl Nasze Miasto