Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pijany dyspozytor pogotowia przyjmował zgłoszenia

Redakcja
Bełkotał, nie podał danych pacjentki i adresu, pod którym kobieta czekała na pomoc. Nie odpowiadał na wezwania załogi karetki – tak w sobotę pracował 46-letni dyspozytor pogotowia ratunkowego.

Godzina 21.15. Stacja pogotowia ratunkowego przy ul. Kwiatkowskiego w Dębicy otrzymuje wydruk ze zleceniem wyjazdu do kobiety, która ma trudności w oddychaniu. Takie przypadki traktowane są jako pilne. Na wydruku nie ma jednak imienia i nazwiska chorej. Jest tylko miasto i numer domu, brakuje ulicy. Ekipa wsiada do karetki, gorączkowo próbuje skontaktować się z dyspozytorem. 46-letni Zbigniew D. dyżuruje w pojedynkę. Zgłoszenia przyjmuje przy ul. Poddęby, w Centrum Powiadamiana Ratunkowego oddalonym o kilka kilometrów od stacji pogotowia. Kierowca wywołuje go przez radio, ratownik medyczny usiłuje dodzwonić się z komórki. Bez efektu. Zapada decyzja: jedziemy na Poddęby!Nie wyczuł woni alkoholuOkoło godz. 22 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Dębicy odbiera alarmujące zgłoszenie. Dzwoniący chciał wezwać pomoc medyczną, ale nie był w stanie porozumieć się z dyspozytorem. Podejrzewa, że mężczyzna jest pijany. Gdy patrol dociera na ul. Poddęby, zastaje dwie osoby. Jedna to Zbigniew D. 46-latek dochodzi do siebie na rozłożonym fotelu, do prawej ręki ma podłączoną kroplówkę z glukozą. Jego towarzysz to ratownik medyczny z karetki, która pędziła przez Dębicę, aby zdobyć dane i adres kobiety czekającej na pomoc. Został, żeby zająć się kolegą. W czasie, gdy dyspozytor leżał półprzytomny, ratownik odebrał kilka kolejnych zgłoszeń. Wśród nich był ponowny telefon w sprawie kobiety. – Sądziłem, że dyspozytor zasłabł z powodu spadku cukru, dlatego podałem glukozę. Nie czułem woni alkoholu – będzie później tłumaczył ratownik. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, charakterystycznego zapachu, w pierwszej chwili, nie wyczuli również funkcjonariusze. Wynik badania zaskoczył wszystkich – alkomat pokazał blisko 3 promile. Policjanci powiadomili kierownictwo pogotowia. Ratownika, przy telefonie dyspozytora, szybko zastąpił inny pracownik.Zostanie dyscyplinarnie zwolniony- Dyspozytor nie został jeszcze przesłuchany – mówił wczoraj po południu sierż. sztab. Jacek Bator, rzecznik prasowy dębickiej policji.- Nie mam kontaktu z pracownikiem. Cała sytuacja jest dla mnie bardzo przykra – komentował natomiast Przemysław Wojtys, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Dębicy. Podkreślił, że dyspozytor był trzeźwy, gdy o godz. 19 rozpoczynał dyżur. Na szczęście jego pijacki wybryk nie skończył się dla nikogo tragedią. – Ten człowiek pracował u nas ponad 25 lat, wykonywał obowiązki nienagannie. Po tym, co zrobił w sobotę, zostanie dyscyplinarnie zwolniony – oświadczył dyrektor Wojtys.Policja, pod nadzorem prokuratury, prowadzi postępowanie w sprawie narażenia pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. – Mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności – poinformował Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy. 

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pijany dyspozytor pogotowia przyjmował zgłoszenia - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na mielec.naszemiasto.pl Nasze Miasto