Karetka pogotowia, która stanęła na Placu AK specjalnie dla dzieci, była oblegana przez kilka godzin. Jak mówią ratownicy Joanna Świąder i Maciej Rachwał oraz Dorota Frącz i Tadeusz Smaczny, maluchy bardzo interesowały się tym, co jest w karetce, jak działa sprzęt medyczny, spełniały swoje marzenia o zajęciu miejsca za kierownicą ambulansu. Kładły się także na noszach, przymierzały kołnierze usztywniające kręgosłup. Jaki był cel tych zajęć? – Chcemy oswajać dzieci z karetką i ratownikami, uczyć maluchy numerów alarmowych oraz zachowań, które ułatwiają potem ewentualną akcję ratunkową. Nie ma lepszego sposobu, niż robić to poprzez zabawę – mówi Zbigniew Bober, dyrektor pogotowia.
atownicy przyświadczają. – Nawet te dzieci, które na początku podchodzą do karetki z rezerwą, trochę się obawiają, po chwili się śmieją z naszych żartów, oglądają wyposażenie z wypiekami na twarzy, zupełnie przestają się bać. Oczywiście wolelibyśmy, aby nigdy nie znalazły się w ambulansie jako pacjenci, ale jeśli już do tego dojdzie, nie będą sparaliżowane strachem, odpowiedzą bez problemu na ważne pytania zadane przez ratowników, ich stres związany z wypadkiem czy chorobą będzie znacznie mniejszy – mówią prowadzący zajęcia.
Rodzice bardzo doceniają ten pomysł. – Moje starsze dziecko, dziś już nastoletnie, przeżyło kiedyś wypadek. W gruncie rzeczy nie był on poważny, ale sam pobyt w karetce i szpitalu okazał się prawie traumą, która w pewnym sensie wracała latami – opowiada pan Jerzy z Mielca, tata Kingi i Michałka. - Córka nie miała pojęcia, czego się może spodziewać w karetce, co się będzie z nią działo, dlatego tak bardzo się przeraziła. Nauczony tym doświadczeniem przybiegłem z Michałkiem do karetki. Syn „przybił piątkę” z ratownikiem, zresztą bardzo otwartym i wesołym. Zwiedził karetkę, był zachwycony tym, że wykrzyknął swoje imię przez megafon. Otrzymał ważne informacje, potem w nagrodę, że je zapamiętał dostał naklejkę „Mały Ratownik” z numerami alarmowymi. Jak każdy rodzic wierzę, że syn nigdy nie najdzie się w karetce, ale gdyby do tego doszło, na pewno nie będzie się tego bał tak, tak jak kiedyś Kinga.
Będzie waloryzacja 500+?