„Za oknem masa odchodów gołębi, smród i bród. Okna stare, zniszczone i brudne. Prysznice niemyte (nie widziałam przez tydzień, żeby ktokolwiek sprzątał czy mył prysznice) musiałam upominać się. W prysznicach jest wilgoć i grzyb i właśnie tam jest najwięcej bakterii. Taras to zbiorowisko brudu i smrodu (mam zdjęcia). Czy w takich warunkach mają przebywać pacjenci tak chorzy, którzy walczą o życie? Czy Pan, Panie Marszałku, chciałby przebywać na leczeniu w takich warunkach?”.
To tylko fragment listu otwartego, jaki Maria Majka, pacjentka Podkarpackiego Centrum Chorób Płuc w Rzeszowie, skierowała na swoim fejsbukowym profilu do marszałka Władysława Ortyla. Pod listem szybko pojawiły się wpisy innych pacjentów, potwierdzających spostrzeżenia pani Marii. Zarzutów pod adresem stanu sanitarnego placówki jest więcej: otoczenie budynku upstrzone jest odchodami gołębi, wokół panuje przykry zapach.
To nie jest miejsce na szpital
Warunki w „szpitalu przeciwgruźliczym” nie pierwszy raz stały się przedmiotem krytyki pacjentów. Nikt nie ukrywał, że dawny pałac Jędrzejowiczów nie jest i nigdy nie był miejscem, w którym powinno instalować się placówkę szpitalną.
W kwietniu 2017 r., decyzją radnych Sejmiku Podkarpackiego, rzeszowski „szpital przeciwgruźliczy” został przejęty przez Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 1 w Rzeszowie. Już wtedy planowano, że za sumę 25 mln zł powstanie nowy pawilon.
- Chcemy wszystkich pacjentów przenieść do nowego budynku, ale to nastąpi dopiero w roku 2020 - obiecuje Marek Wiater, zast. dyrektora Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie. - Obiekt położony jest w parku, dużo ptaków, a co gorsze - pacjenci wyrzucają jedzenie za okno, nie mają co robić, więc je dokarmiają, stąd inwazja gołębi. To samo mamy w szpitalu przy Szopena, przed dwoma tygodniami walczyliśmy z plagą gołębi.
Dyrektor Wiater potwierdza, że pałacyk Jędrzejowiczów nie spełnia wymagań sanitarnych, jak na standardy obiektu szpitalnego. Nie jest w stanie potwierdzić zarzutów o brudnych prysznicach i złych warunkach sanitarnych.
- Mamy tam epidemiologa, ludzi odpowiedzialnych za higienę - zapewnia. - Co roku mamy kompleksową kontrolę sanepidu, co kwartał rekontrole. Takie sytuacje, jak opisuje pacjenta, mogą się zdarzać, ale sporadycznie. Daje jednak nadzieję tym pacjentom, którzy trafią do PCChP po 2020 r.
- W październiku wbijemy łopatę pod budowę nowego obiektu przy ulicy Lubelskiej - zapowiada. - Wszyscy pacjenci z pałacyku zostaną przeniesieni do nowego obiektu.
Tymczasem: „Teraz te warunki urągają ludzkiej godności. Czy kiedykolwiek odwiedził Pan ten szpital i zobaczył warunki, w jakich przebywają pacjenci?” - pisze pani Maria do marszałka.
- Ze względu na fakt, iż budynek objęty jest nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, nie ma możliwości dostosowania go do potrzeb i standardów, jakich oczekiwaliby pacjenci - tłumaczy biuro prasowe marszałka. - Przepisy Państwowego Konserwatora Zabytków nie dopuszczają do adaptacji pomieszczeń zabudowy pałacowej do realizowania w nim świadczeń medycznych. Obiekt dopuszczony jest tylko czasowo do użytkowania.
I też obiecuje budowę nowej lecznicy.
zobacz też: W Przemyślu ludzie uczą młode bociany latać
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?